Bohaterowie

piątek, 9 czerwca 2017

Osiem

Tej nocy nie mogła zasnąć. Kręciła się z boku na bok, rozmyślając o swoim życiu. Doskonale wiedziała, że Kubiak ma rację. Miała nadzieję, że przyjmujący pomoże jej się zmienić. Założyła bluzę siatkarza, leżącą w pokoju. Westchnęła cicho i wyszła z sypialni. Sięgnęła do kieszeni płaszcza po papierosy i zapalniczkę i udała się do salonu. Wiedziała, że w mieszkaniu siatkarzy się nie pali, dlatego chciała wyjść na balkon.
- Czemu jeszcze nie śpisz? 
Wzdrygnęła się. Nie zdawała sobie sprawy, że nie jest jedyną osobą, która po dzisiejszej rozmowie ma problem z zaśnięciem.
- Ciebie mogłabym zapytać o to samo - wyszeptała, uśmiechając się delikatnie.
- Zastanawiam się, jak ci pomóc mała - westchnął lekko.
- Michał..Idź spać, oboje trochę wypiliśmy.. Takie rozkminy po alkoholu nie są dobre.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał unodząc jedną brew.
- Przewietrzyć się - puściła mu oczko i wyszła na balkon.
Wyjęła z paczki papierosa, wzięła do ręki zapalniczkę i chwilę później czuła jak dym papierosowy przyjemnie drażni jej płuca. Patrzyła przed siebie rozmyślając o swoim nędznym życiu. Kiedy wróciła wspomnieniami do czasów, kiedy żyła jej mama, po jej policzku niekontrolowanie zaczęły spływać łzy. Rzadko płakała. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że sporo wypiła w dość szybkim tempie, miała jeszcze większą ochotę, żeby dać upust swoim emocjom właśnie w ten sposób.
- Nela..
- Hm?
- Nie pal tego świństwa, proszę cię...
Dopiero po chwili, kiedy nie odpowiadałaś przyjmujący zauważył łzy spływające po jej policzkach.
-Ej, mała - podszedł bliżej, jedn ręką objął ją w pasie, drugą zaś uniósł jej podbródek, który opuściła, chcąc ukryć słone krople - czemu płaczesz?
Długo czekał na jej odpowiedź. Wpatrywał się w jej świecące tęczówki. Nie naciskał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zaraz i tak odpowie na pytanie.


Odwróciła głowę. Wstydziła się. Cholernie wstydziła się swoich łez. Michał był pierwszą osobą, przed którą się otworzyła. To on wiedział o wszystkim co zdarzyło się w jej życiu. Można powiedzieć, że poznał ją w 100%. Od a do z. Doskonale wiedział o tym, jaka była, czym się zajmowała, kiedy była na imprezach i jakie były jej priorytety. Nie odtrącił jej jednak. Mimo tego pierwszy raz płakała w czyjejś obecności.
- Chodź spać, mała.
- Nie chcę.. - wyszeptała cicho - boję się - powiedziała niemal bezgłośnie.
Wystarczająco głośno jednak, żeby usłyszał. Przytulił ją najmocniej jak tylko potrafił. Pierwszy raz od śmierci mamy czuła się tak bezpiecznie.
- Mogę się położyć obok ciebie i poczekać aż zaśniesz - wyszeptał do jej ucha.
Czuł, że to jedyne co może na ten moment zrobić. Niepewnie czekał na jej odpowiedź. W pewnym momencie wtuliła się w niego o wiele mocniej i zaczęła łkać o wiele głośniej. Zupełnie tak, jakby zrzuciła kurtynę i pokazała siebie w stu procentach. Gładził delikatnie po jej plecach, próbując ją jakoś uspokoić.
- Chodź, położymy się - odsunął się lekko, złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.


Bez najmniejszego oporu podążyła za siatkarzem. Weszli do pokoju. Michał zamknął za nimi drzwi, po czym skierował się w stronę łóżka. Usiadł na brzegu bacznie obserwując jej ruchy.
Spojrzała na swoje bose stopy. Dopiero teraz zorientowała się, że oprócz jego koszulki, bluzy i bielizny nie ma na sobie zupełnie nic. Zdjęła bluzę siatkarza. Odwróciła się do niego przodem, krzyżując nogi i zaciągając koszulkę tak, żeby sięgała troszeczkę dalej.
- No chodź, przecież nie zrobię ci krzywdy - puścił jej oczko.
Niepewnym krokiem podeszła do łóżka i pd razu schowała się pod kołdrę. Michał okrył ją najszczelniej jak się da, po czym położył się obok niej. Wpatrywał się w sufit. Ona natomiast patrzyła na niego, badając każdy kawałek jego twarzy.
- Czemu tak patrzysz? - spytał w końcu, ni odrywając wzroku od sufitu.
Zamknęła oczy, i przeklinając siebie w duchu za to, że dała się nakryć na tym jak mu się przygląda,  udawała, że śpi.

Odwrócił głowę w jej stronę i spojrzał na pogrążoną w śnie twarzy.
- Dobranoc - wyszeptał najciszej jak się da, ucałował jej czoło po czym delikatnie próbował wstać z łóżka w taki sposób, żeby jej nie obudzić.

Miała nadzieję, że zostanie. Chciała, żeby otoczył ją ramieniem, ucałował jeszcze raz jej czoło i zasnął obok niej. Zupełnie nie wiedziała co się z nią działo.
- Michał - powiedziała cicho - zostań ze mną.. - urwała.
- Myślałem, że śpisz - powiedział odwracając się i spoglądając na nią.
- Proszę, zostań... - zlekceważyła słowa, które padły z jego ust. Patrzyła jak chłopak idzie w stronę łóżka - mogę się przytulić? - zapytała, kiedy leżał już obok.
- Chodź tu mała - powiedział, przygarniając ją do siebie - dobranoc - ucałował czubek jej głowy, po czym przycisnął ją mocniej do siebie.
- Dobranoc misiu - wyszeptała ledwo słyszalnie. W zasadzie sama nie wie, dlaczego tak go nazwała. Poczuła jednak jak napięły się jego mięśnie w momencie, kiedy to wypowiedziała. Wtuliła się w niego mocniej i po chwili odpłynęła w krainę Morfeusza wsłuchując się w jego przyspieszone bicie serca.


Wielki powrót... ? 
Man nadzieję.. 
Zobaczymy jak to będzie.. 
Póki co nie chce niczego obiecywać.. 
Zdaję sobie sprawę, że to odbiega trochę od tego, co pisałam wcześnie.. 
Jest to jeden z ważniejszych rozdziałów, jakie sobie zaplanowałam. 
I mam wrażenie, że cholernie go zjebałam.
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze ze mną jest... 

niedziela, 7 sierpnia 2016

Informacja

Hej.. Długo mnie tu w sumie nie było... Nie wiem w zasadzie od czego zacząć i czy ktokolwiek tutaj jezzcze ze mną został.. Aczkolwiek chciałabym Was przeprosić.. Za wszystko.. Zawsze mówiłam sobie, że będę kończyć każdego rozpoczętego bloga, bo sama nie lubiłam sytuacji, gdy ktoś tak nagle przestawał dodawać nowe rozdziały... I niestety, ale złamałam swoją obietnice.. Przestałam dodawać cokolwiek z dnia na dzień.. Wiem, że zachowałam się niefair w stosunku do Was, ale od dłuższego czasu pojawiła się myśl, że czegoś mi brakuje.. Zastanawiam się nad powrotem.. Nie wiem tylko czy mam jeszcze dla kogo pisać i czy dalej potrafię w jakiś sposób to robić.. Jeżeli tutaj jesteście to proszę, zostawcie chociaż najmniejszy ślad :)
Jeszcze raz przepraszam, że tak wyszło i mam nadzieję do następnego :)
Całuski 😘😘😘

piątek, 22 maja 2015

Siedem.

Usiedli na kanapie. Przed nimi stała kolejna butelka wina i dwa kieliszki. Kiedy alkohol powili zaczął działać, była w stanie wyrzucić z siebie wszystko, co leżało jej na sercu.
- Wszystko zaczęło się kiedy poszłam do gimnazjum. Codziennie robił mamie awantury. Ubzdurał sobie, że na każdym roku go zdradza - westchnęła lekko - później było tylko co raz gorzej. Mamie zaczęła szwankować psychika.. Popełniła przez niego samobójstwo. Nie mogła znieść tych wiecznych awantur -  w jej oczach pojawiły się łzy - połknęła jakieś tabletki nasenne i przepiła je wódką. On nawet nie był na pogrzebie - podciągnęła kolana pod brodę i zaczęła płakać.

Zatkało go. Był w kompletnym szoku. Od zawsze uważał prezesa za porządnego człowieka.
- Nela.. Tak mi przykro.. - przysunął się bliżej dziewczyny i delikatnie głaskał jej plecy.
- Wiesz co jest najgorsze? Gdybym wróciła do domu pół godziny wcześniej, to ona by żyła.. - zaniosła się jeszcze większym płaczem - to wszystko moja wina.
- Nie możesz się obwiniać. Po pierwsze nie przywróci jej to życia, a po drugie nikt nie powiedział, że nie próbowałaby przejść na tamten świat po raz kolejny. Sama powiedziałaś, że wysiadała przy tym wszystkim psychicznie. Stało się tak, a nie inaczej. Musisz żyć dalej. Ona cały czas patrzy na ciebie z góry i podejrzewam, że nie jest zadowolona z tego, co robisz. Nie uważasz ?

Serce zaczęło bić jej mocniej. Faktycznie. Nigdy nie patrzyła na to w ten sposób..
- Nie potrafię już żyć inaczej.
Przynajmniej tak jej się wydawało. Odkąd zaczęła żyć w ten, a nie inny sposób, wmawiała sobie, że jest lepsza od innych. Miała praktycznie wszystko, czego zapragnęła. Prawda jednak była zupełnie inna. Ciągle słyszała za plecami słowa, które tak bardzo raniły. Patrz, to ta dziwka z piątkowej imprezy!  Udawała, że wszystko jest w porządku. Z jej ust ani na moment nie schodził uśmiech. Tak, jakby była dumna z tego, co robi. W rzeczywistości bolała ją każda obelga, skierowana w jej stronę.
- Potrafisz. Ja ci w tym pomogę, obiecuję - uśmiechnęła się delikatnie do szatyna - tylko musisz mi przyrzec, że skończysz z tamtą Nelą. Popatrz, teraz jesteś sobą. Nie ma wyzywającej, pragnącej tylko jednego Neli. Jest delikatna, piękna, trochę zagubiona w swoim życiu dziewczyna.
Chciałaby w to wierzyć. Chciałaby, żeby spełnił tą obietnicę. Najnormalniej w świecie bała się jednak, że nie będzie w stanie dotrzymać danego mu słowa. Przecież nie da się zmienić z dnia na dzień. To wymaga czasu. A co, jeśli on nie ma tyle cierpliwości, żeby poczekać? Co, jeśli Michał w pewnym momencie postawi na niej krzyżyk? Mimo wszystko chciała spróbować.
- Postaram się - wyszeptała, przyglądając się rysom jego twarzy.

Posłał jej delikatny uśmiech. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby pomóc jej wyjść z tego bagna. Można w końcu powiedzieć, że stali się przyjaciółmi, a przecież oni od tego są, prawda? I choć niektórzy twierdzą, że przyjaźń damsko - męska nie istnieje, nie chce z niej rezygnować. Przecież każdą regułę potwierdza wyjątek.
- Późno się zrobiło, chyba pora spać, nie uważasz?
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Tak, dam ci jakąś koszulkę do spania - oboje wybuchnęli śmiechem - będziesz spała w mojej sypialni, ja prześpię się u Zbyszka - podał jej koszulkę - ręczniki znajdziesz w szafce pod umywalką.
Chwilę później zniknęła za drzwiami łazienki. Szatyn sprzątnął kieliszki, po czym usiadł na kanapie, wpatrując się w jakiś nieokreślony punkt na ścianie.

Weszła do kabiny prysznicowej i odkręciła ciepłą wodę. Czuła jak krople zmywają z niej cały ten ciężar, który dusiła w sobie od dawna. W końcu mogła się komuś wyspowiadać. Umyła się w dosć szybkim tempie. Wytarła ciało ręcznikiem, włosy zawinęła w pospolity turban, założyła koszulkę i bieliznę, po czym wyszła z łazienki. Zastała go siedzącego w salonie.
- Gdzie mogę powiesić ręcznik? Na grzejniku w łazience nie ma miejsca, więc..
- Daj - uśmiechnął się do niej szczerze. Jej uwadze nie umknął fakt, że chwilę wcześniej zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu - chodź, pokażę ci, gdzie będziesz spała.
Nieco krępował ją fakt, że paraduje przed nim w samej koszulce. Paradoks, prawda? Jakoś wcześniej nie przeszkadzało jej to, że mężczyźni widzą ją w takim wydaniu.
- Tutaj jest sypialnia Zbyszka - wskazał ręką drzwi - a tam moja. Mam nadzieję, że się wyśpisz - puścił jej oczko, po czym skierował się w stronę łazienki.
- Michał?
- Tak? - stanął na przeciwko niej.
- Dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie. Wspięła się na palce i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku - jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam o tym wszystkim. To dla mnie wiele znaczy.
- Nie ma sprawy. Zawsze możesz na mnie liczyć, mała - przyciągnął ją do siebie i zamknął w szczelnym uścisku - a teraz mykaj spać, dobranoc - ucałował czubek jej głowy i zniknął za drzwiami łazienki.

Cholernie dawno mnie tu nie było...
Nawaliłam po całości.
Możecie mnie zabić, zanim sama to zrobię. 
Przepraszam..

niedziela, 4 stycznia 2015

Sześć.

Grudzień
Ubrana w małą czarną, chodziła między kuchnią, a salonem, nosząc tradycyjne wigilijne dania. Ten dzień miała spędzić z ojcem i jego nową partnerką, Martyną. Nie znosiła jej. Zresztą z wzajemnością.
W pewnym momencie jedna z salaterek z sałatką wyślizgnęła jej się z rąk.
- Co ty do cholery wyprawiasz?! - naskoczył na nią.
- Przecież nie zrobiłam tego specjalnie! - spojrzała na ojca z nienawiścią.
- Zmień ton jak mówisz do ojca!
- Wiesz do jakiego doszłam wniosku? - sprytnie zmieniła temat - nie dość, że mama popełniła samobójstwo przez twoją chorobliwą zazdrość, to już od dawna nie masz córki. Nic o mnie nie wiesz do cholery! I ty masz czelność mówić, że jestem twoją córką? Dobre sobie! - w tym momencie wymierzył jej siarczysty policzek.
Nie wytrzymał tego, że po raz pierwszy ktoś powiedział mu prawdę prosto w oczy,
- Jesteś zwykłą szowinistyczną świnią - powiedziała, trzymając dłoń przy pulsującym policzku.
- Zamknij się mała kurwo! - dla podkreślenia swojej zniewagi, jego ręka wylądowała na drugim policzku dziewczyny. Tym razem jednak był to na tyle niefortunny cios, że Nela odbiła się od rogu szafki. Po chwili z jej łuku brwiowego zaczęła sączyć się krew.
- Pieprz się - rzuciła zaciskając zęby.
Pospiesznym krokiem ruszyła do korytarza. Z szafy wyjęła szpilki i płaszcz po czym wybiegła z mieszkania. Kiedy była przed klatką, założyła buty i płaszcz. Ruszyła przed siebie. Właściwie nie wiedziała gdzie idzie. Nogi same poniosły ją pod mieszkanie Kubiaka i Bartmana. Logicznym było, że święta spędzają z rodzinami, ale tam mogła mieć pewność, że ojciec jej nie znajdzie.
Usiadła na jednym ze schodków i dała upust swoim emocjom. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Zawsze marzyła o ojcu, który będzie normalny. Niestety życie jej nie rozpieściło pod tym względem. Z dnia na dzień utwierdzała się w przekonaniu, że mogłoby jej nie być.
- Nela?
- Michał? Co ty tu robisz? - pociągnęła nosem.
- Mieszkam - uśmiechnął się - chodź - złapał jej rękę i wprowadził do mieszkania.

W tym roku Wigilię spędzał sam. Rodzice polecieli za granice do brata, a on został w Polsce. W końcu nie opłacało mu się lecieć na dwa dni. W drugi dzień świąt miał już trening. Ociężale wchodził po schodach.
- Nela? - spojrzał na dziewczynę, siedzącą na schodach.
Bez zbędnych pytań zaprosił ją do środka. Kiedy zapalił światło w przedpokoju, dostrzegł krew na twarzy dziewczyny.
- Kto ci to zrobił? - zapytał.
- To nic takiego... - spuściła wzrok.
Bez słowa zaprowadził ją do kuchni, gdzie usiadła na krześle. On natomiast szukał w apteczce czegoś, czym mógłby przemyć ranę dziewczyny.
- Może trochę szczypać.. - uśmiechnął się przepraszająco.
- Ałłł.. - syknęła cicho.
- Powiesz mi w końcu co się stało?
- A masz coś mocniejszego?
- Coś się znajdzie - puścił jej oczko.
Przykleił plaster w odpowiednim miejscu i pociągnął Nelę do salonu.
Nalał do kieliszków wina i usiadł obok dziewczyny.
- Powiesz mi w końcu co się stało?
- Ojciec - wzruszyła ramionami.
- On cię tak urządził? - nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.
- Ta, zaraz po tym jak nazwał mnie małą kurwą - upiła łyk wina.
- Nigdy bym nie pomyślał, że prezes..
- Ja wręcz przeciwnie. Nie raz już od niego oberwałam. Przyprowadził tą pustą lalę i myśli, że zastąpi mi mamę - do jej oczu napłynęły łzy.
- Spokojnie - pozwolił jej wtulić się w swój tors - u mnie ci nic nie grozi.
- Popełniła samobójstwo przez niego.. - pociągnęła nosem - przez jego pieprzoną zazdrość.
- No już, już - ucałował czubek jej głowy - obiecasz mi coś?
- Zależy o co chodzi - spojrzała mu w oczy.
- Obiecaj mi, że nigdy więcej nie spotkasz się z żadnym obleśnym gachem..
- Michał..
- Nela - uniósł do góry brwi - dlaczego to robisz?
- To chyba moja sprawa..
- Chcę ci pomóc.
- Mi się nie da pomóc - wytarła mokre policzki.

Pomóc? Przecież ona nie potrzebuje pomocy. Nela Grodecka jest samowystarczalna.
- Nela - westchnął po raz kolejny.
- No co znowu?
- Dlaczego to robisz?
- Ojciec nie daje mi kasy, a mam swoje potrzeby.
- Nie łatwiej było z nim porozmawiać?
- Michał proszę cię. Nie wtrącaj się w moje życie.
- Nie potępiam cię za to co robisz, choć nie ukrywam, że nie pochwalę cię za to. Chcę, żebyś z tym skończyła.
- Już mówiłam, że nie potrzebuję pomocy.
- Samo przyjście tutaj jest wołaniem o pomoc, wiesz?
Zagiął ją. Nie spodziewała się, że Michał będzie czytał z niej jak z otwartej księgi. Westchnęła ciężko i spojrzała mu w oczy. Złamała się. Postanowiła opowiedzieć mu o wszystkim.
- Masz więcej wina? Wydaje mi się, że jedna butelka może nie wystarczyć..

Jako, że znalazłam chwilę wolnego 
postanowiłam coś tu w końcu dodać..
Fakt faktem rozdział denny, 
za o Was bardzo przepraszam.
Tak z opóźnieniem.. 
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU :D 

niedziela, 21 grudnia 2014

Pięć.

Wyszła przed halę zdenerwowana. Nie chodziło o to, że Kubiak przerwał jej i Zbyszkowi szybki numerek w łazience. Bynajmniej. Powodem jej wściekłości był ojciec, który po raz kolejny ją olał. Nigdy nie miał dla niej zbyt wiele czasu i raz na ruski rok czekał na nią, kiedy wracała z imprezy, ale ileż można? Wyjęła z torby paczkę papierosów i odpaliła jednego. Jednak jak to u niej bywało, na jednym się nie skończyło.
- Co ty wyprawiasz, do cholery?! - zabrał jej papierosa i przydeptał.
- Na coś trzeba umrzeć.
- Możliwe, ale masz dopiero 17 lat i wydaje mi się, że nie powinnaś truć się tym świństwem.
- To jest moje życie panie profesorku.
- Nela, co ty wyprawiasz - westchnął lekko - ostatnio widziałem cię z jakimś gachem, teraz papierosy - pokręcił zrezygnowany głową.
- Gówno cię obchodzi moje życie - warknęła i szybkim krokiem skierowała się w stronę domu.

Co ta dziewczyna ze sobą robi? Przecież jest jeszcze młoda, a marnuje sobie życie. Chciałby jej pomóc. Chciałby pomóc jej wyjść na prostą. Zrezygnowany poprawił okulary, które zsunęły mu się z nosa i ruszył za nią.
- Nela proszę cię, daj sobie pomóc.
- Michał, w czym chcesz mi pomagać do cholery? To moje życie, i proszę cię, uszanuj to.
- Jakbyś kiedyś chciała jednak pogadać, o tym wszystkim, to wiesz gdzie mnie szukać - pokręcił zrezygnowany głową i ruszył w stronę swojego Infiniti. Całą drogę myślał o Neli. Co prawda była od niego o wiele młodsza, ale miała w sobie to coś. Podobała mu się jako kobieta. Dlatego postanowił zrobić wszystko co w jego mocy, aby jej pomóc.

Stała przed jasnym drzwiami. Z uśmiechem na ustach nacisnęła dzwonek i cierpliwie czekała.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie.
- Cześć Nela -uśmiechnął się do niej - wchodź. Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty?
- Nie trzeba - zdjęła buty i płaszczyk, który chwilę później powiesiła na jednym z wieszaków.
- Może jednak? Rozgrzejesz się troszkę. Straszny wiatr wieje - bacznie przyglądał się jej poczynaniom.
- Znam lepsze sposoby na rozgrzanie się - uśmiechnęła się, widząc zakłopotanie na twarzy nauczyciela. Przechodząc obok niego, ostrożnie spojrzała na jego uwypuklenie na spodniach i zaśmiała się cicho.
- Zapraszam - zwinnie zmienił temat.
Chwilę później siedzieli w jednym z pokoi. Specjalnie usiadła obok niego. Czuła zapach jego perfum, co doprowadzało ją do szału. Chciała mieć go już tylko i wyłącznie dla siebie.
Nauczyciel tłumaczył jej coś zacięcie, a ona nieświadomi przesuwała palcami po długopisie, przyglądając się uważnie jego rysom twarzy.
- Nela, słuchasz mnie?
- Jakoś nie mogę się skupić, proszę pana.. - przygryzła delikatnie dolną wargę. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się lekko.
- To może zrobimy sobie małą przerwę?
- Cudowny pomysł. Gdzie znajdę toaletę? - zapytała ponętnym głosem.
- Pierwsze drzwi po lewo - odpowiedział jakby w transie.
Czuła na sobie jego spojrzenie. Wiedziała, że praktycznie ma go w garści. Weszła do toalety, nie domykając drzwi. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się szeroko.
- No panie profesorku, czas zacząć zabawę - szepnęła do siebie. Odkręciła wodę i umyślnie pochlapała nią bluzkę. - Mógłby mi pan pomóc? - krzyknęła, równocześnie ściągając koszulkę i odpinając stanik.
- Jasne, o co chodzi? - usłyszała tuż za drzwiami.
- Bo widzi pan.. - zaczęła uchylając drzwi - jestem taką łąmagą że za mocno odkręciłam wodę i całą bluzkę mam mokrą, na domiar złego odpiął mi się stanik.. - spojrzała na niego.
- Jasne - odpowiedział lekko zaskoczony. Wszedł do środka, stając za dziewczyną. Zapiął jej stanik, po czym delikatnym ruchem, zaczynając od tyłu wyprostował jej ramiączka. Położył jej ręce na ramionach i uważnie obserwował jej reakcję w lustrze.
- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko, po czym odwróciła do niego przodem - sama bym sobie nie poradziła - poprawiła mu kołnierzyk koszuli,
- Dam ci jakąś koszulkę, przecież nie będziesz siedzieć w samym staniku.. - spojrzał na jej okazałe piersi.
- Nie wydaje mi się, żeby była mi potrzebna.. - uśmiechnęła się dwuznacznie, wyciągając koszulę z jego spodni.
Później wszystko toczyło się cholernie szybko. Gra wstępna i kilka cudownych orgazmów.
- Byłeś cudowny - wyszeptała mu do ucha, po czym całując jego klatkę piersiową, schodziła coraz niżej. Chwilę później, swoim zwinnym językiem doprowadziła go na szczyt przyjemności.

Dodaję po dość długiej przerwie.. 
Przepraszam. 
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest ;)
Pozdrawiam serdecznie <3 

sobota, 18 października 2014

Cztery.

Siedziała znudzona na kolejnej lekcji. Jeszcze tylko jedna - pomyślała. W zasadzie mogłaby się zerwać i spędzić ten czas w domu. Coś jednak mówiło jej, że to nie będzie normalna lekcja angielskiego. Nie pomyliła się. Zaraz po dzwonku do klasy wszedł młody, przystojny, wysoki mężczyzna. Na oko wyglądał na jakieś 25 lat.
- Dzień dobry. Nazywam się Kamil Karwasik i od dzisiaj będę was uczył angielskiego - do jej uszu dobiegł niski, seksowny głos nauczyciela - na początek chciałbym, aby każdy z osobna się przedstawił.
- Jestem Nela - uśmiechnęła się do niego figlarnie, kiedy przyszła jej kolej. W głębi duszy wiedziała, że niedługo pozna go lepiej od pozostałych. Oczami wyobraźni widziała, jak zabawiają się na kilka różnych sposobów.
Lekcja minęła jej szybciej, niż by chciała. Mimo wszystko nie spieszyła się zbytnio. Powolnie spakowała swoje rzeczy i czekając, aż pozostali opuszczą salę, podeszła powolnym krokiem do nauczyciela.
- Słucham.. - przerwał na chwilę, zastanawiając się nad imieniem - Nela, prawda? - wyraźnie zadowolony ze swojej dobrej pamięci, uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Tak - puściła mu oczko, siadając w pierwszej ławce. 
- Co cię do mnie sprowadza ? - zapytał, opierając się o biurko.
- Bo widzi pan, chciałabym się zapytać, czy nie zna pan kogoś, kto udziela korepetycji z angielskiego?
- Aż tak źle u ciebie z językiem ? - zmarszczył zabawnie brwi.
- Nie no, z moim językiem wszystko w porządku - nauczyciel wybuchnął śmiechem - aczkolwiek z językiem angielskim już niekoniecznie.
- W zasadzie nie powinienem, ale nie chce sobie robić konkurencji - zaśmiał się. Wziął kartkę i zapisał coś na niej - to mój numer. Powiedz rodzicom, żeby się ze mną skontaktowali - uśmiechnął się
- Dziękuję panu bardzo. Na pewno skorzystam - przygryzła zalotnie dolną wargę i uścisnęła delikatnie jego dłoń - do widzenia.
- Do zobaczenia - uśmiechnął sie do niej.

Trening nie należał do tych przyjemnych. Od początku większość rzeczy mu nie wychodziła. Starał się jak mógł, jednak na marne. W głowie miał cały czas widok Neli z jakimś fagasem i dziwne zachowanie Bartmana. Zastanawiał się, co jego przyjeciel mógłby mieś wspólnego z tą dziewczyną.
- Michał, cholera jasna! - krzyknął zdenerwowany trener - weź przypierdol w tą piłkę porządnie! Ma wylądować w pomarańczowym, a nie poza!
Westchnął lekko zrezygnowany.
Nie zauważył nawet, w którym momencie na hali pojawił się prezes. Poprosił do siebie trenera i zaczął z nim rozmawiać. W głębi duszy dziękował Grodeckiemu, że chociaż przez chwilę będzie mógł odetchnąć.

- Tato! Tutaj jesteś - do środka wparowała Nela. Miała na sobie krótką spódniczkę, jasną koszulę i ciemne baleriny. Zielonooki brunet spojrzał na nią porządliwie. Najchętniej wziąłby ją tu i teraz na kilka różnych sposobów, ale przecież nie może sobie na to pozwolić. Jej ojciec na pewno nie byłby zadowolony. Poza tym, co by powiedzieli chłopaki? Co najmniej przez najbliższy czas stałby się obiektem ich żartów.
- Nie teraz Kornelia, jestem w pracy.
- Ale tato - jęknęła zdenerwowana -załatwiłam sobie korki z angielskiego.
- Cudownie - wywrócił oczami - porozmawiamy na ten temat w domu.
Spojrzała na ojca z wyrzutem i skierowała się w stronę drzwi.
Odczekał chwilę i wkręcając trenerowi kit, że musi pilnie zadzwonić, wybiegł za dziewczyną. Złapał ją przy wyjściu głównym. Zwinnym ruchem przerzucił ją sobie przez ramię i skierował się do toalety. Przekręcił klucz w zamku i postawił Nelę na ziemi.
- Zibi, Zibi, Zibi - zacmokała, kręcą głową z rozbawieniem - jesteś niegrzecznym chłopcem, wiesz? - przysunęła się do niego bliżej - chyba trzeba będzie cię ukarać - wyszeptała tuż przy jego uchu.
- Skoro tak twierdzisz - na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
Wepchnął ją do jednej z kabin i przytwierdzając ją do ściany, wpił się w jej usta.
- Ale to ja miałam karać ciebie, a nie ty mnie - oderwała się od niego - siadaj - wydała polecenie.
Starając opanować się pożądanie, spoglądał na nią z zaciekawieniem.
Swoje przedstawienie zaczęła od ściągnięcia bluzeczki i zsunięcia króciutkiej spódniczki. Dotykała się, stymulując dotyk zielonookiego. On natomiast co raz bardziej się niecierpliwił.
- Nela proszę - spojrzał na nią błagalnie.
- Kara to kara, mój drogi - puściła mu oczko, dobierając się do jego treningowych spodenek.
- Jebać karę, chcę cię tu i teraz - wstał, przypierając ją do ściany. Szybko zsunął spodenki razem z bokserkami. Chwilę później reszty garderoby pozbawił również dziewczynę.
Jęknęła głośno, kiedy znalazł się w niej. Zibi nie chcąc, aby ktoś ich usłyszał, zamknął jej usta pocałunkiem.
W pewnym momencie usłyszeli walenie do drzwi.
- Zbyszek cholera jasna! Wiem, że tam jesteś. Jeżeli zaraz nie wrócisz na halę, trener zabije najpierw mnie, a potem ciebie, więc cokolwiek robisz, radziłbym ci się pospieszyć.
Kurwa - syknął pod nosem.
- Dokończymy następnym razem - przeczesała ręką jego włosy i ubrała się szybko.
Kiedy był pewny, że jego męskość wróciła do normalnego stanu, wrócił na trening.
- Bartman! Co to za wychodzenie podczas treningu?! Za karę zostaniesz poćwiczyć zagrywkę.
- Co ja mam z tą dziewczyną - uśmiechnął się pod nosem i złapał za piłkę.
Zjebałam po całości.
Przepraszam.

niedziela, 21 września 2014

Trzy.

Otworzył lodówkę i pokręcił głową z politowaniem.
- Zibi, masz przejebane - westchnął, zakładając buty na nogi. Na plecy zarzucił bluzę i zamykając mieszkanie, skierował się w stronę swojego samochodu. To, że był zdenerwowany, to mało powiedziane. Jego wkurwienie sięgnęło apogeum. Jego współlokator po raz kolejny zapomniał zrobić zakupów, przez co ich lodówka świeciła pustkami. Odpalił silnik i ruszył spod bloku z piskiem opon.
Przejeżdżając obok klubu, gwałtownie zwolnił. Zatrzymał się na pobliskim parkingu i wysiadł z samochodu. Oparł się o drzwi i wytężając wzrok, odszukał odpowiednie osoby.
- Co jest kurwa? - mruknął pod nosem, widząc córkę prezesa w towarzystwie jakiegoś faceta. Nie wyglądał on, jakby był jej rodziną. Gdyby tak było, nie obejmowałby jej w pasie i nie wymieniał z nią śliny. Przetarł oczy niedowierzając - przecież ten gach mógłby być conajmniej jej ojcem - wsiadł do samochodu i ruszył do sklepu. Cały czas miał widok Neli w wyzywającym wydaniu.
Po kilkunastu minutach, wracał już do domu.
- Ej stary, jesteś? - krzyknął, zamykając drzwi.
- Musisz się tak drzeć?
- Co wiesz o Neli? - zapytał prosto z mostu.
- Co masz na myśli? - przełknął nerowowo ślinę.
- Widziałem ją na mieście z jakimś gachem i..
- Jeny, Kubiak. Czy ty musisz się wpieprzać w nie swoje sprawy? - spojrzał na przyjaciela znudzonym spojrzeniem - dziewczyna za rok będize pełnoletnia, niech robi co chce.
Bartman zniknął za drzwiami swojego pokoju, zostawiając Michała w osłupieniu.

Zamknął za sobą drzwi, oddychając z ulgą. Cieszył się, że udało mu się zbyć przyjaciela. W końcu sam nieraz obracał już tą panienkę i gdyby Kubiak się o tym dowiedział, rozpętałby mu piekło. Oczyma wyobraźni widział wkurwioną twarz Michała, wykrzykującą mu, że jest kompletnym debilem i nie potrafi sobie odpuścić nawet takiej małolaty.
Z impetem runął na łóżko, wzdychając ciężko. Rozmyślania przerwał mu telefon. Spojrzał na wyświetlacz i uśmiechnął się do siebie.
- Tak?
- Zbysiu.. - mruknęła ponętnie do telefonu - mam na ciebie ochotę. Teraz - ostatni wyraz zaznaczyła dość dosadnie.
- Teraz? - zciągnął brwi.
- Widzę cię u siebie na 15 minut i nie przyjmuję odmowy.
- A co z twoim ojcem?
- Nie ma go. Poza tym trochę adrenaliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
- Zaraz będę.
- Tylko się pospiesz.. Nie lubię czekać - cmoknęła do telefonu, po czym się rozłączyła.

Wróciła do pustego domu. Wpadła do pokoju, zrzuciła z siebie ciuchy, złapała nowiutki komplet, koronkowej bielizny i zniknęła za drzwiami łazienki. Odkręciła wodę i chwilę później leżała już w wypełnionej po brzegi wannie. Wzięła telefon i wykręciła odpowiedni numer. Kiedy udało jej się go przekonać, zanurzyła się w gorącej wodzie.
Chwilę później ponownie trzymała w ręku telefon.
Drzwi będą otwarte. Czekam na Ciebie w łazience.
Wystukała wiadomość i wysłała ją do Bartmana.
Punktualnie zjawił się w jej mieszkaniu. Cicho zapukał do drzwi łazienki.
- Wchodź - wywróciła oczami - kto by pomyślał, że jesteś taki grzeczny i kulturalny - spojrzała na niego. Stał w osłupieniu, przyglądając się jej - będziesz tak stał i się patrzył, czy wykorzystasz swój sprzęt? - przeniosła wzrok na jego kroczę. Uśmiechnął się buńczucznie, po czym w ekspresowym tempie zciągnął z siebie ciuchy.
- Co z twoim ojcem? - zapytał, całując jej szyję.
- A co ma z nim być - wygięła swoje ciało w łuk - Pewnie znowu poszedł do swojej cizi. Weźmiesz się w końcu do roboty, czy będziesz się ze mną bawił w kotka i myszkę? - złapała go za włosy i pociągnęła tak, żeby spojrzał jej w oczy - ma być ostro tak jak lubię, jasne?
Nie dostała odpowiedzi. Uśmiechnął się do niej i wszedł w nią.
- Ostro powiadasz? - mruknął do jej ucha. Spełnił jej oczekiwania. Nie obchodziło ich to, że cała podłoga w łazience była mokra. Nie obchodziło ich to, że w każdej chwili do mieszkania mógł wejsć jej ojciec. W tamtej chwili liczył się tylko dobry seks.
 
Zaczynam przerażać samą siebie ; o
#DoBojuPolsko! *.*