Bohaterowie

niedziela, 21 września 2014

Trzy.

Otworzył lodówkę i pokręcił głową z politowaniem.
- Zibi, masz przejebane - westchnął, zakładając buty na nogi. Na plecy zarzucił bluzę i zamykając mieszkanie, skierował się w stronę swojego samochodu. To, że był zdenerwowany, to mało powiedziane. Jego wkurwienie sięgnęło apogeum. Jego współlokator po raz kolejny zapomniał zrobić zakupów, przez co ich lodówka świeciła pustkami. Odpalił silnik i ruszył spod bloku z piskiem opon.
Przejeżdżając obok klubu, gwałtownie zwolnił. Zatrzymał się na pobliskim parkingu i wysiadł z samochodu. Oparł się o drzwi i wytężając wzrok, odszukał odpowiednie osoby.
- Co jest kurwa? - mruknął pod nosem, widząc córkę prezesa w towarzystwie jakiegoś faceta. Nie wyglądał on, jakby był jej rodziną. Gdyby tak było, nie obejmowałby jej w pasie i nie wymieniał z nią śliny. Przetarł oczy niedowierzając - przecież ten gach mógłby być conajmniej jej ojcem - wsiadł do samochodu i ruszył do sklepu. Cały czas miał widok Neli w wyzywającym wydaniu.
Po kilkunastu minutach, wracał już do domu.
- Ej stary, jesteś? - krzyknął, zamykając drzwi.
- Musisz się tak drzeć?
- Co wiesz o Neli? - zapytał prosto z mostu.
- Co masz na myśli? - przełknął nerowowo ślinę.
- Widziałem ją na mieście z jakimś gachem i..
- Jeny, Kubiak. Czy ty musisz się wpieprzać w nie swoje sprawy? - spojrzał na przyjaciela znudzonym spojrzeniem - dziewczyna za rok będize pełnoletnia, niech robi co chce.
Bartman zniknął za drzwiami swojego pokoju, zostawiając Michała w osłupieniu.

Zamknął za sobą drzwi, oddychając z ulgą. Cieszył się, że udało mu się zbyć przyjaciela. W końcu sam nieraz obracał już tą panienkę i gdyby Kubiak się o tym dowiedział, rozpętałby mu piekło. Oczyma wyobraźni widział wkurwioną twarz Michała, wykrzykującą mu, że jest kompletnym debilem i nie potrafi sobie odpuścić nawet takiej małolaty.
Z impetem runął na łóżko, wzdychając ciężko. Rozmyślania przerwał mu telefon. Spojrzał na wyświetlacz i uśmiechnął się do siebie.
- Tak?
- Zbysiu.. - mruknęła ponętnie do telefonu - mam na ciebie ochotę. Teraz - ostatni wyraz zaznaczyła dość dosadnie.
- Teraz? - zciągnął brwi.
- Widzę cię u siebie na 15 minut i nie przyjmuję odmowy.
- A co z twoim ojcem?
- Nie ma go. Poza tym trochę adrenaliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
- Zaraz będę.
- Tylko się pospiesz.. Nie lubię czekać - cmoknęła do telefonu, po czym się rozłączyła.

Wróciła do pustego domu. Wpadła do pokoju, zrzuciła z siebie ciuchy, złapała nowiutki komplet, koronkowej bielizny i zniknęła za drzwiami łazienki. Odkręciła wodę i chwilę później leżała już w wypełnionej po brzegi wannie. Wzięła telefon i wykręciła odpowiedni numer. Kiedy udało jej się go przekonać, zanurzyła się w gorącej wodzie.
Chwilę później ponownie trzymała w ręku telefon.
Drzwi będą otwarte. Czekam na Ciebie w łazience.
Wystukała wiadomość i wysłała ją do Bartmana.
Punktualnie zjawił się w jej mieszkaniu. Cicho zapukał do drzwi łazienki.
- Wchodź - wywróciła oczami - kto by pomyślał, że jesteś taki grzeczny i kulturalny - spojrzała na niego. Stał w osłupieniu, przyglądając się jej - będziesz tak stał i się patrzył, czy wykorzystasz swój sprzęt? - przeniosła wzrok na jego kroczę. Uśmiechnął się buńczucznie, po czym w ekspresowym tempie zciągnął z siebie ciuchy.
- Co z twoim ojcem? - zapytał, całując jej szyję.
- A co ma z nim być - wygięła swoje ciało w łuk - Pewnie znowu poszedł do swojej cizi. Weźmiesz się w końcu do roboty, czy będziesz się ze mną bawił w kotka i myszkę? - złapała go za włosy i pociągnęła tak, żeby spojrzał jej w oczy - ma być ostro tak jak lubię, jasne?
Nie dostała odpowiedzi. Uśmiechnął się do niej i wszedł w nią.
- Ostro powiadasz? - mruknął do jej ucha. Spełnił jej oczekiwania. Nie obchodziło ich to, że cała podłoga w łazience była mokra. Nie obchodziło ich to, że w każdej chwili do mieszkania mógł wejsć jej ojciec. W tamtej chwili liczył się tylko dobry seks.
 
Zaczynam przerażać samą siebie ; o
#DoBojuPolsko! *.*

środa, 3 września 2014

Dwa.

Kilka kolejnych weekendów spędzia w podobny sposób. Z tym, że zamiast do klubu, swoje kroki kierowała od razu do mieszkania Zbyszka. Zdarzało się też, że w tygodniu po nią dzwonił. Neli jakoś to nie przeszkadzało. Dostawała za to więcej kasy, co było jej na rękę bardziej, niż mogłoby się wydawać.
Tego wieczora, postanowiła zrobić mu niespodziankę. Prawda była taka, że potrzebowała pieniędzy, a to był najszybszy i najprzyjemniejszy ze sposobów zarobienia ich.
Zaczęła się przygotowywać, kiedy założyła bieliznę, w mieszkaniu rozległ się dzwonek.

- Otworzysz? - doszedł do niej głos ojca.
- Jasne, przecież od tego tu jestem - mruknęła, narzucając na siebie koszulkę, sięgającą do połowy uda.
- Zbyszek? - spojrzała na bruneta, szeroko otwartymi oczami - co ty tutaj robisz?
- O to samo mógłbym zapytać ciebie..
- Kornelia! Jak ty wyglądasz?! - w korytarzu pojawił się ojciec dziewczyny - w tej chwili idź się ubrać! A ciebie Zbyszku zapraszam do salonu.
Ojciec posłał jej jeszcze jedno, groźne spojrzenie, po czym zniknął w tym samym pomieszczeniu, co jego gość.

Zielonooki brunet, czekając na prezesa, próbował przetrawić to, czego był świadkiem przed chwilą.
- Przepraszam cię - westchnął Grodecki, siadając obok siatkarza - ma siedemnaście lat, okres buntu i te sprawy.
Bartman poczuł, jakby ktoś wylał na niego wiadro zimnej wody. W duchu zadawał sobie tylko jedno pytanie. Jak to siedemnaście lat?!
W odpowiednim momencie powrócił myślami do rzeczy ważniejszych. Przecież nowy kontrakt sam się nie podpisze.

Założyła na siebie krótkie spodenki i ciemną bokserkę, uwydatniając swoje piersi. Związała włosy w niedbałego kucyka i opuściła pokój.
- Wychodzę - rzuciła przez ramię.
- Chodź tutaj na chwilkę - wywróciła oczami i skierowała się do salonu. Widząc minę Zbyszka, posłała mu dyskretny uśmiech - chyba powinnaś przeprosić pana Bartmana.
- Przepraszam. To się więcej nie powtórzy - podeszła do niego i uścisnęła jego dłoń. Czuła, jak jego mięśnie napinają się pod wpływem jej dotyku. Wychodząc z salonu, odwróciła się jeszcze raz. Spojrzała na ojca, siedzącego do niej tyłem i Zbyszka, który ewidentnie nie mógł oderwać od niej wzroku. Wyszła z mieszkania i od razu chwyciła za telefon.
Będę czekać u Ciebie.
Wystukała treść sms`a i ruszyła w kierunku mieszkania Bartmana.
 
On natomiast próbował skupić się na warunkach nowej umowy. Jego myśli cały czas uciekały w zupełnie inne miejsce. Zastanawiał się, jakim cudem przespał się z siedemnastolatką. W dodatku córką prezesa swojego klubu. Przecież to niedorzeczne.
- Odczytaj, może to coś ważnego - z rozmyślań wyrwał go głos Grodeckiego.
Złapał za telefon i odczytał sms`a. Wiedząc, że nie uda mu się dzisiaj skupić już na niczym, wkręcił prezesowi o jakiejś awarii.
Jadąc do swojego mieszkania, złamał chyba wszystkie możliwe przepisy, dotyczące ruchu drogowego. Jak się okazało, wszystko na marne, bo w mieszkaniu razem z nią, zastał swojego przyjaciela. Siedzieli w salonie, rozmawiając w najlepsze.
- Michał? - spojrzał na niego zdziwiony - co ty tutaj robisz?
- Zapomniałeś już? Przecież będziemy mieszkać razem. Przywiozłem swoje rzeczy. Pod drzwiami zastałem Nelę, więc zaprosiłem ją do środka.
 
Nie spodziewała się tam kogoś innego, niż Bartmana. Chociaż w duchu już obmyślała plan, jak zaciągnąć go do łóżka.
Widząc, że nie pójdzie jej tak łatwo, jak ze Zbyszkiem, postanowiła wkupić się w jego łaski. Usiedli w salonie i pogrążyli się w rozmowie. Musiała przyznać sama przed sobą, że Michał to na prawdę równy gość.
Chciała wybuchnąć śmiechem, widząc minę zziajanego Bartmana. To się chłopak napalił. Przemknęło jej przez myśl.
- No cóż. Na mnie już czas - powiedziała, wstając z kanapy - do zobaczenia - pochyliła się nad Kubiakiem i złożyła subtelny pocałunek w kąciku jego ust. W podobny sposób pożegnała się ze Zbyszkiem.
- Nadrobimy następnym razem - wyszeptała mu do ucha i opuściła jego mieszkanie.

Zdecydowanie za dużo tutaj Bartmana.
Spokojnie, niedługo się to zmieni.
Przynajmniej takie mam plany.
Czytacie?