Bohaterowie

piątek, 22 maja 2015

Siedem.

Usiedli na kanapie. Przed nimi stała kolejna butelka wina i dwa kieliszki. Kiedy alkohol powili zaczął działać, była w stanie wyrzucić z siebie wszystko, co leżało jej na sercu.
- Wszystko zaczęło się kiedy poszłam do gimnazjum. Codziennie robił mamie awantury. Ubzdurał sobie, że na każdym roku go zdradza - westchnęła lekko - później było tylko co raz gorzej. Mamie zaczęła szwankować psychika.. Popełniła przez niego samobójstwo. Nie mogła znieść tych wiecznych awantur -  w jej oczach pojawiły się łzy - połknęła jakieś tabletki nasenne i przepiła je wódką. On nawet nie był na pogrzebie - podciągnęła kolana pod brodę i zaczęła płakać.

Zatkało go. Był w kompletnym szoku. Od zawsze uważał prezesa za porządnego człowieka.
- Nela.. Tak mi przykro.. - przysunął się bliżej dziewczyny i delikatnie głaskał jej plecy.
- Wiesz co jest najgorsze? Gdybym wróciła do domu pół godziny wcześniej, to ona by żyła.. - zaniosła się jeszcze większym płaczem - to wszystko moja wina.
- Nie możesz się obwiniać. Po pierwsze nie przywróci jej to życia, a po drugie nikt nie powiedział, że nie próbowałaby przejść na tamten świat po raz kolejny. Sama powiedziałaś, że wysiadała przy tym wszystkim psychicznie. Stało się tak, a nie inaczej. Musisz żyć dalej. Ona cały czas patrzy na ciebie z góry i podejrzewam, że nie jest zadowolona z tego, co robisz. Nie uważasz ?

Serce zaczęło bić jej mocniej. Faktycznie. Nigdy nie patrzyła na to w ten sposób..
- Nie potrafię już żyć inaczej.
Przynajmniej tak jej się wydawało. Odkąd zaczęła żyć w ten, a nie inny sposób, wmawiała sobie, że jest lepsza od innych. Miała praktycznie wszystko, czego zapragnęła. Prawda jednak była zupełnie inna. Ciągle słyszała za plecami słowa, które tak bardzo raniły. Patrz, to ta dziwka z piątkowej imprezy!  Udawała, że wszystko jest w porządku. Z jej ust ani na moment nie schodził uśmiech. Tak, jakby była dumna z tego, co robi. W rzeczywistości bolała ją każda obelga, skierowana w jej stronę.
- Potrafisz. Ja ci w tym pomogę, obiecuję - uśmiechnęła się delikatnie do szatyna - tylko musisz mi przyrzec, że skończysz z tamtą Nelą. Popatrz, teraz jesteś sobą. Nie ma wyzywającej, pragnącej tylko jednego Neli. Jest delikatna, piękna, trochę zagubiona w swoim życiu dziewczyna.
Chciałaby w to wierzyć. Chciałaby, żeby spełnił tą obietnicę. Najnormalniej w świecie bała się jednak, że nie będzie w stanie dotrzymać danego mu słowa. Przecież nie da się zmienić z dnia na dzień. To wymaga czasu. A co, jeśli on nie ma tyle cierpliwości, żeby poczekać? Co, jeśli Michał w pewnym momencie postawi na niej krzyżyk? Mimo wszystko chciała spróbować.
- Postaram się - wyszeptała, przyglądając się rysom jego twarzy.

Posłał jej delikatny uśmiech. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby pomóc jej wyjść z tego bagna. Można w końcu powiedzieć, że stali się przyjaciółmi, a przecież oni od tego są, prawda? I choć niektórzy twierdzą, że przyjaźń damsko - męska nie istnieje, nie chce z niej rezygnować. Przecież każdą regułę potwierdza wyjątek.
- Późno się zrobiło, chyba pora spać, nie uważasz?
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Tak, dam ci jakąś koszulkę do spania - oboje wybuchnęli śmiechem - będziesz spała w mojej sypialni, ja prześpię się u Zbyszka - podał jej koszulkę - ręczniki znajdziesz w szafce pod umywalką.
Chwilę później zniknęła za drzwiami łazienki. Szatyn sprzątnął kieliszki, po czym usiadł na kanapie, wpatrując się w jakiś nieokreślony punkt na ścianie.

Weszła do kabiny prysznicowej i odkręciła ciepłą wodę. Czuła jak krople zmywają z niej cały ten ciężar, który dusiła w sobie od dawna. W końcu mogła się komuś wyspowiadać. Umyła się w dosć szybkim tempie. Wytarła ciało ręcznikiem, włosy zawinęła w pospolity turban, założyła koszulkę i bieliznę, po czym wyszła z łazienki. Zastała go siedzącego w salonie.
- Gdzie mogę powiesić ręcznik? Na grzejniku w łazience nie ma miejsca, więc..
- Daj - uśmiechnął się do niej szczerze. Jej uwadze nie umknął fakt, że chwilę wcześniej zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu - chodź, pokażę ci, gdzie będziesz spała.
Nieco krępował ją fakt, że paraduje przed nim w samej koszulce. Paradoks, prawda? Jakoś wcześniej nie przeszkadzało jej to, że mężczyźni widzą ją w takim wydaniu.
- Tutaj jest sypialnia Zbyszka - wskazał ręką drzwi - a tam moja. Mam nadzieję, że się wyśpisz - puścił jej oczko, po czym skierował się w stronę łazienki.
- Michał?
- Tak? - stanął na przeciwko niej.
- Dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie. Wspięła się na palce i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku - jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam o tym wszystkim. To dla mnie wiele znaczy.
- Nie ma sprawy. Zawsze możesz na mnie liczyć, mała - przyciągnął ją do siebie i zamknął w szczelnym uścisku - a teraz mykaj spać, dobranoc - ucałował czubek jej głowy i zniknął za drzwiami łazienki.

Cholernie dawno mnie tu nie było...
Nawaliłam po całości.
Możecie mnie zabić, zanim sama to zrobię. 
Przepraszam..