Jej spojrzenie przykuł jednak dość muskularny mężczyzna, siedzący przy barze. Brunet bacznie obserwował każdy jej ruch. Uśmiechnęła się do niego figlarnie. Dopił drinka i z szerokim uśmiechem na ustach ruszył w jej kierunku.
Chwilę później poczuła jego ogromne dłonie na swoich biodrach.
- Masz szczęście - szepcze mu do ucha, przygryzając je lekko - wielu dałoby się zabić, żeby być na twoim miejscu.
Posłał jej tylko buńczuczny uśmiech, po czym przeniósł swoje ręce na jej pośladki.
- Szybki jesteś - odwraca się do niego tyłem, przez co jego ręce znajdują się na jej podbrzuszu.
- Może pójdziemy w trochę bardziej ustronne miejsce?
- Nic za darmo, kochanie - opata ręce wokół jego szyi i ponownie ociera się o jego krocze.
- Pieniądze nie grają roli, mała - mruczy seksownie do jej ucha, po czym wyprowadza ją z klubu.
Lądują w jego mieszkaniu. Brunet nie zdążył otowrzyć drzwi, a już majstrował przy zamku jej sukienki.
- Nie tak szybko ogierze - zaśmiała się, kiedy znowu nie udało mu się jej odpiąć. Uniósł ją do góry, a ona oplotła nogi wokół jego bioder, przez co króciótka sukienka powędrowała do góry. Weszli do środka i od razu skierowali się do sypialni. Nie było miejsca na delikatność. Zdarł z niej ubranie i chwilę później połączył ich ciała w jedno. Z jej gardła co chwilę wydostawał się głośny jęk. Nie interesowało ją to, że za ścianą są sąsiedzi, którzy woleli by nie słyszeć tego wszystkiego. Chciała, żeby wszyscy dokoła wiedzieli, że jest jej najnormalniej w świecie dobrze. Dochodzą w tym samym czasie. Brunet opada obok niej, ciężko dysząc.
- No, no - patrzy na niego z uznaniem - postarałeś się, słoneczko - uśmiecha się zadziornie i powoli chowa się pod kołdrą.
- Czekam na równie dobre odegranie się - uśmiecha się pod nosem myśląc, że tak młoda dziewczyna nie sprosta zadaniu. Chwile później zaczął się zastanawiać, jakim cudem taka myśl mogła przemknąć mu przez głowę.
Później przenoszą się z pomieszczenia do pomieszczenia. W każdym z nich doprowadzają się do kilku porządnych orgazmów. Nad ranem, kiedy oboje nie mają już siły, Nela korzysta z przestronnej łazienki, ogarnia się, odbiera należną zapłatę i szykuje się do opuszczenia jego lokum.
- Powiedz mi chociaż jak masz na imię - nonszalacko oparł się o framugę sypialnianych drzwi.
- Nela - zakłada szpilki. Po raz ostatni składa na jego ustach pocałunek, po czym opuszcza mieszkanie.
Jedyną myślą, zaprzątającą jej głowę, był ponadprzeciętny wzrost zielonookiego bruneta.
Na ten moment była jednak zbyt wycieńczona, żeby zastanawiać się nad tym. Jedyne o czym marzyła, to sen.
Dotarła na miejsce. Buty zdjęła już na klatce. W końcu dochodzi dopiero 5. Zamknęła za sobą drzwi i jak najciszej starała się przemknąć obok sypialni ojca.
- O której to się wraca?
- Oj tato - wywraca oczami - Karola miała urodziny. Zaprosiła nas na imprezę.
- Mogłaś chociaż zostawić kartkę czy coś - mruknął niezadowolony.
- Zapomniałam - uśmiecha się niewinnie. Gdyby tylko wiedział, co tak na prawdę robiła jego córka.. Na ten moment cieszył się jednak, że Kornelia znalazła sobie znajomych.
- No dobrze - uśmiechnął się - leć spać, bo widzę, że usypiasz na stojąco. Dobranoc - zniknął za drzwiami pokoju. Podobnie uczyniła Nela.
- Naiwniak - rzuciła do siebie, tłumiąc śmiech. Usiadła na łóżku, opierając się plecami o zimną ścianę. Sięgnęła do torebki. Wyjęła z niej paczkę papierosów, po czym odpaliła jednego. W ręce wpadł jej portfel. Wyjęła z niego gotówkę i skrupulatnie ją przeliczyła.
- Najwyższy czas wybrać się na zakupy - spojrzała na swoje lustrzane odbicie i uśmiechnęła się szeroko. Oczami wyobraźni już widziała siebie w tej cudownej, wściekle czerwonej sukience, którą od dawna chciała kupić. Wypaliła jeszcze jednego papierosa, po czym ułożyła się wygodnie do snu. Niedługo później dryfowała już razem z Morfeuszem.
Chyba nie jest źle.
Polska 3 : 0 Serbia
Fuck yeah! :D
Polska 3 : 0 Serbia
Fuck yeah! :D